Wyszło jak wyszło, jutro już start w kolejne nieznane, a ostatnia część zeszłorocznej wyprawy nienapisana do końca!
Nie mogę sobie tego wybaczyć....
Miałam szczere chęci skończyć ją dziś, ale pakowanie i szereg innych spraw związanych z wyjazdem na dwa tygodnie wręcz cudownie mi to uniemożliwiły.. ;)
A teraz..? Teraz nie mam już siły, żeby zarywać nockę i zamiast się wyspać, klepać i klepać, o serbskiej kukurydzy i innych megalitach... :D
Jeśli ktoś faktycznie śledzi moje wpisy, musi mi wybaczyć.. :D
A z prośbą o przebaczenie internetowe (jak na razie) zdjęcia z rejonów, do których od jutra będziemy się sukcesywnie przybliżać....
Prosimy serdecznie o pogodę.
Do usłyszenia za dwa tygodnie.
BEZ ODBIORU. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz