"Zro­zumieli, że ideal­ny świat jest podróżą, nie miejscem. " T. Pratchett

środa, 23 listopada 2011

Roztocze południowe, czyli weekendowy camping w Suścu ;)

Na początek minirelacji, innowacja, którą udało się uzyskać dzięki genialności Chana.
Mapka z podróży :)
Sama bym takiej nie zrobiła, bo nie ogarniam tych programów do tworzenia tras, waypointów i tym podobnych.

Taka przyjemna, nie za długa trasa, z jednym noclegiem, z grubsza planowanym w Narolu albo w Suścu.
Wyjazd na dwa motory, z kolegą T.
Jedziemy, jedziemy, w planie-jak widać z mapki, zaliczenie wioski Wielkie Oczy. Fotka pod tablicą? Musowo :)
Niektórzy zrobili wielkie oczy, ja zrobiłam zdjęcie. Po mini postoju- po cóż dłuższy, skoro niezbyt duży dystans przejechany, wsiadamy i jedziemy dalej :)

Pierwszy kemping na jaki natrafiliśmy w Suścu, okazał się być jedynym... (nie licząc amerykanckich domków nieco dalej) więc zbyt wielkich problemów z wyborem nie było.
Po rozbiciu namiotów, wyprawa po kiełbasę, węgiel i 'rozgrzewacze' połączona ze zwiedzeniem mieściny ;) Dużo zwiedzania nie było, raz w prawo, raz w lewo i zaraz powrót do miejsca startu. Ale przecież mu lubimy takie dziury ;)
Grill wypożyczony, dało się na nim nawet zapalić ognisko z gałęzi przywleczonych spod jakiejś choinki. Wilgotna jedlina nieco bardziej się dymi niż pali, ale też było fajnie. I przesłodka miodówka ;)
Spanie, bo w planie na drugi dzień, 12 kilometrowy spacer po szlaku "szumów nad Tanwią". :)
W nocy szczekanie psów nieco nie dało mi spać, ale T. nie usunął sobie wszystkich szyszek, które leżały na miejscu, gdzie rozbił namiot, więc nie miałam najgorzej ;)
Rano nie-za-szybka pobudka, chwila na ogarnięcie (mi to zajęło najwięcej, ale co się dziwić...) i wymarsz. Mimo brzmiącego dla mnie przerażająco dystansu, wycieczka okazała się przednia! Chętnie jeszcze kiedyś bym się tam wybrała :)
Widoki piękne, pogoda cudowna... Praktycznie większość trasy wzdłuż rzeczek i strumyczków wolno sobie plumkających, bądź szumiących jako te 'szumy'.
Dobrze, że mieliśmy GPSa. Wiedzieliśmy dzięki temu, jaka była średnia prędkość naszego marszu czy coś.... Bardzo ciekawe rzeczy wbrew pozorom :]
Chan właśnie sprawdzał, jak jeszcze daleko, czy jak niedaleko.... Odpoczynek na ławeczce przecież trzeba wykorzystać:)
Nieco dalej, dał się we znaki talent fotograficzny Chana, czego wynikiem jest bardzo mocno sygnalizujące zdjęcie:
Czyż nie jest ładniutkie? :)
Podczas dyskusji T. z Chanem na tematy nieco mnie nie intrygujące jakimi jest utrzymanie rodziny itp, czas na moją fotkę, pod skrzypiącymi drzewami....
Nieco niewyraźna ale mnie tam się podoba... Tak samo jak podobał mi się spacer.
Niestety z właściwych "szumów nad Tanwią" zbyt ładnych zdjęć nie ma, bo jakoś tak.. nie wyszły. Więc nie chce dodawać, bo ujęłoby to uroku temu miejscu, a na coś takiego nie mogę pozwolić :) Ale naprawdę, naprawdę polecam! My być może w lecie wybierzemy się na spływ kajakowy, bo i takowe są tam organizowane. Z tego co widzieliśmy, to niezła frajda :)
Ostatnie "powrotne" już zdjęcie, zachwycające głębią odległej i rozległej puszczy.......
Far far away.......!

Brak komentarzy: