"Zro­zumieli, że ideal­ny świat jest podróżą, nie miejscem. " T. Pratchett

poniedziałek, 19 września 2011

Słowem wprowadzenia...

... należałoby wyjaśnić czym jest geocaching. Należałoby, ponieważ praktycznie każdy nasz moto-wypad jest z tym związany.
Jak można znaleźć we wszechwiedzącej wikipedii:
"Geocaching to gra terenowa (z wykorzystaniem GPSa bądź nie) polegająca na poszukiwaniu "skarbów" ukrytych przez jej innych uczestników. Poszukiwane skarby, tzw. skrzynki, to odpowiednio zabezpieczone, wodoszczelne pojemniki zawierające drobne upominki oraz dziennik, w którym kolejni znalazcy odnotowują swoje odkrycia."
Pierwsze nasze keszobranie odbyło się rok temu, 30 lipca. Skrzynka, którą postanowiliśmy odnaleźć w serwisie opencaching figuruje pod nazwą Konfederatka.
Wyczytaliśmy, że jest to skałka, o której istnieniu ja dotychczas nie wiedziałam a.... a wstyd, bo to w sąsiedniej wiosce :)
Jak się później okazało, nie pierwsze to miejsce w tak bliskiej okolicy, o którym nie wiedziałam, a warte jest odwiedzenia....
Dlaczego Konfederatka? A bo ponoć do czapki podobna.
Noooo.. może.
Niech będzie.
Cośmy się skałki oszukali, ojeździli... Ile zawracania, kręcenia, łażenia, motania.. :) Ale dzień całkiem miło wspominam...
Najpierw znaleźliśmy kamieniołomy, niewiadomego pochodzenia... ;) Pierwsza fotka:
W pewnym katalogu motocyklowym napisali kiedyś że Transalp wygląda jak "mongolski koń".. Moim zdaniem nieco bardziej jak modliszka.
Ale to tylko moje zdanie...:)
Znaleźliśmy skałkę, pamiętam że łatwo nie było, zaszłam nawet do pewnej Pani do domu, gdzie psy chciały mnie zjeść... a Pani nas pokierowała. Owszem jak na piechotę całkiem dobrą ścieżkę pokazała.... ale motor to by się nią chyba nie przecisnął. Zawrócilim, zaparkowalim, zorienotwalim się, że ze cztery raz minęliśmy drogowskaz wskazujący właściwą ścieżkę. Ale co tam.. ;) Jest i skałka:
Razem ze skałką, zaliczony pierwszy kesz :) Radość wszechogarniająca :)

Brak komentarzy: